piątek, 11 maja 2012

INTRO

Swojego czasu uwielbiałem przyjmować  z Emilem obowiązkową zdystansowaną pozę szarżującą przymrużenie oka w komentarzu podczas jakichkolwiek rozmów o naszej niezalowej "scenie". Starannie udając, że jesteśmy ponad wszelkie sprawy z Twittera i Sama Treść to nie do końca nasza treść, a jednocześnie siedząc w tym po same uszy, przynajmniej z trzy razy przeanalizowaliśmy ostatnie 10 lat działania naszej przestrzeni internetowej. Emil tyle razy podkreślał, że blogosfera umarła wraz z zamknięciem 7kettles, aż wytworzył we mnie przekonanie, by w razie takiego ruchu jaki właśnie robię, gęsto się wytłumaczyć. Istnieje szansa solidnego strzelania w powietrze, ale dzięki przyznaniu się do samoświadomości może to jakoś łatwiej ujdzie, nie?


Pisanie o muzyce przestało sprawiać mi jakąkolwiek przyjemność. Nie wiem, co się stało. Przez długą chwilę myślałem, że wszystko rozbija się o brak czasu na ogarnianie wszystkich strumieni internetowych i po prostu głupio byłoby mi wypowiadać się, będąc kompletnie poza tematem. Potem, po jednym dniu wolnego i wyrobieniu oceny siebie w kwestii ważnych nowości na "mniej więcej", nic się nie zmieniło.

Od razu podejrzliwym i złośliwym wybijam teorie z ręki: nie chodzi w żaden sposób o Porcysa. To prawdopodobnie jedyny portal, który przyjąłby do swoich szeregów takiego nieogara stylistycznie-lingwistycznego jak ja. To też jedno z niewielu z miejsc, które wciąż pozwala na sensowną i otwartą zabawę formą i gdzie mogłem napisać recenzję "Head first" Goldfrapp używając jedynie memów z internetu. Pewnie po tych zdaniach podejrzliwi i złośliwi mają jeszcze więcej argumentów, ale co tam, Porcys jest spoko.

"Bro, nie chcesz, to nie pisz, do niczego się nie zmuszaj, let it go" pewnie ktoś mógłby zarzucić na ten cały tekst. Nie, ten scenariusz z miejsca odpada! Pamiętam jak jako uczeń klasy VI B po raz pierwszy w radiu usłyszałem "By the way" Red Hot Chili Peppers jako piosenkę tygodnia w Trójce. Z wrażenia potem chciałem wszystkich wokół zarazić tą emocją "WOW DŹWIĘK WOW TYLE EMOCJI" wszystkich wokół i mieć jak największą siłę rażenia w przekonywaniu mamy, taty i wszystkich ziomów by przez chwilę poczuli to samo co ja. Potem po jakimś czasie okazało się, że może jednak nie Red Hot Chili Peppers, a już na pewno nie "By the way", ale misja przeciągnięcia wszystkich na swoją stronę pozostała.

Kiedyś zrobiłem zdjęcie kolorowego kalosza, a niedawno przeczytałem, że blog musi być medialny!

Potem chciałem zostać Markiem Niedźwieckim. Wyobrażałem sobie, że pewnie on swojego czasu przeczytał wszystko o każdym gatunku i muzyku, więc też czytałem. Po to, by snuć bardziej przekonujące historie o tym, jak super słuchać tego, co ja. Z czasem gość stawał się miłym panem niż jakimkolwiek autorytetem, ale podstawowa chęć pozostała: fajnie i z przekonaniem opowiadać.

Teraz miałbym to teraz olać, bo przez jakiegoś czasu trochę mniej się tym jarałem? No kaman. "Prowadzę tę audycję, bo to czysty fun, wszystko inne co robię w tym radiu, około 90% czasu, to obowiązki" swojego czasu rzucił o swoim programie Bartek, jeden z moich ziomali radiowych. Tym samym uknuł w mojej głowie plan, by założyć sobie w sieci miejsce, gdzie będzie czysty fun i zero obowiązków. Po to, by zrobić sobie przestrzeń na 90% zobowiązań i po prostu bezsensownie nie przestać próbować opowiadać i zarażać. Zobaczymy czy zadziała.

Czego możecie się tutaj spodziewać? Analizy youtuba, szukania muzyki w komiksach o Batmanie, wszystkiego. Będzie fun!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz